Przed Nami kolejny dzień wspaniałej inicjatywy polskiej blogosfery figurkowej.
Mój numero uno to oczywiście MORDHEIM. Pewnego dnia wpadł w moje ręce 238 numer White Dwarfa, w którym po raz pierwszy ukazał się Town Cryer i nastąpiła premiera niesamowitej gry! Zakochałem się w tej grze! Nigdy nie zapomnę chwili gdy moja żona zrobiła niespodziankę i wręczyła mi to pudło pełne skarbów!
Na fali fascynacji powstała moja strona o Mordheim.
Z jedną z kilku swoich perełek uważam min. kolekcję wszystkich numerów Town Cryera, które się ukazały do chwili powstania Fanatica.
Z wielkim zapałem tworzyłem makietki (które niestety nie przetrwały), jeździłem po Polsce i kserowałem WD, poświęcone Mordheim i powolutku kompletowałem bandę Skaweńskich Łowców Wyrdstona (spaczeniem zwanym). Całe dnie wpatrywałem się w zdjęcie poniżej z pierwszego raportu bitewnego w Mordheim i marzyłem...
I tak naprawdę rozegrałem chyba ze dwie potyczki w całej swojej karierze...bardziej ciągnęło mnie do tworzenia makiet, malowania niż grania.
Pozdrawiam serdecznie.
Zapraszam na styczniowy turniej do Katowic. Klimat Mordheim nie umarł ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie. Może...
UsuńJa tylko obserwowałem gry w Mordheim, ale bardzo mi się podobały =)
OdpowiedzUsuńSiebie też mogę uznać za obserwatora tylko :-)
UsuńFakt, ta gra miała świetny klimat. Niemniej miałem zawsze wrażenie, że potraktowana została przez GW po macoszemu i (genialny) wydawca nie wykorzystał jej potencjału/
OdpowiedzUsuńNie załapałem się na Mordheim ;-(
OdpowiedzUsuń