sobota, 28 marca 2015

Figurkowy Karnawał Blogowy, ed. VII. - Ars Moriendi


Śledzę zabawę od początku jej trwania i w końcu postanowiłem także dołożyć swoje 3 grosze. Jak mawiają "lepiej późno niż wcale".
Tak więc oto mój ożywieniec - Didier Cousteau. Wspomniany typ to bohater (nie pozytywny) z mojej ulubionej kampanii do pierwszej edycji WFRP - "Liczmistrza".


W wydarzeniach z tej kampanii po raz pierwszy pojawia się podczas ataku na farmę rodziny Wernicków, położoną wysoko w Szarych Górach. Za życia Cousteau był jednym z "poruczników" w bandzie bohatera Chaosu Adolphusa Zwemmera. Teraz (po śmierci) cała trójka jest na usługach Liczmistrza - Heinricha Kemmlera. Właśnie podczas ataku na farmę, Didier zyskuje swój przydomek "Izotop" (nadany mu przez drużynę moich graczy).


Bawiąc się w WFRP, nie miałem jeszcze żadnych figurek. Podczas tej potyczki korzystałem z żetonów, czysty los sprawił, że były to żetony ze świetnej gry planszowej "Gwiezdny Kupiec".
Wśród "surowców" przedstawiających szkielety, trafił się jeden "izotop" - który automatycznie został Didierem Cousteau.
Bitwa o Farmę Wernicków nie poszła moim bohaterom dobrze i podczas kolejnych potyczek z udziałem szkieletów, gracze z lękiem wypatrywali tego jednego konkretnego żetonu.




To mój pierwszy pomalowany szkielet w życiu. Bardzo stary wzór, box regimentu chyba z 5 ed WFB. Tylko to miałem pod ręką bo w domu rządzą Skaveni.

Pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. Super że dołączyłeś:)))) Bardzo wpis mi się podoba gdyż czuję wielkiiiii sentyment. Sam zacząłem zabawę z figurkami pod wpływem WFRP. Akurat mam jeszcze Wewnętrznego Wroga i Ciebie nad Bogenhafen z zajefajną mapą miasta:)) Kurczę muszę chyba reaktywować grono graczy w rpga, obowiązkowo z figurkami. Już z 15 lat nie grałem :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego powstał ten wpis. Wspaniałe wspomnienia i wielki sentyment.

      Usuń
  2. Ja też wieki nie grałem w rpgi. W Liczmistrza akurat miałem przyjemność być po stronie graczy. Świetna przygoda, eh dawne dzieje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że ktoś jeszcze lubi (oprócz mnie) 1 ed. WFRP.

      Usuń
    2. Ja np.innych nie uznaję i z wielką przyjemnością do snu czasem przeglądam te SZ WW US S WT... :) Zainspirowałeś mnie do jakiejś sesji w niedalekiej przyszłości:) ( tam przynajmniej końca świata nie ma:)

      Usuń
    3. Więc życzę wspaniałej zabawy. :-)

      Usuń
  3. Ach, 1. edycja WFRP! To był klimat. Akurat dwa dni temu przeglądałam podręcznik, jeszcze moje notatki Mistrza Gry sprzed 10 lat powkładane między kartki znalazłam. W kolejnej edycji to już nie było takiej przyjemności (inna sprawa, że po skończeniu liceum czasu wolnego zrobiło się jakby mniej i RPG umarło śmiercią naturalną...).
    Fajny szkielecik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło jest trafić na "Cienie przeszłości" ;-). Chyba, każdy z nas, gdzieś tam chowa swoje skarby z czasów rpg - przygody, karty bohaterów, mapy lochów. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Fantastyczne wspomnienie. Pamiętam Didiera Cousteau z moich sesji chyba z 15 lat temu - też prowadziłem Liczmistrza jako mistrz gry i są to jedne z najlepszych wspomnień moich przygód z fantastyką. I zgadzam się ze wszystkimi poprzednikami że WFRP rządzi !!

    OdpowiedzUsuń