postanowiłem sprawdzić jak się mają moje farby kupione ponad 6 lat temu. Uzbrojony w wykałaczki, rolkę ręcznika papierowego i strzykawkę z wodą (przegotowaną), otworzyłem pierwszy słoiczek. W zasadzie to odkręciłem całe wieczko, bo nie chciałem by ewentualne strzępy zaschniętej farby wpadły do środka.
Miłe zaskoczenie.
Kilka kropel wody, parę minut mieszania wykałaczką i frabka jak nowa.
Po 23 słoiczku bolą ręce.
No może nie zdecyduję się malować nimi figurek ale do malowania scenerii (a tej nie brakuje) czy podstawek, są idealne.
Słowem, jeśli farba stoi w ciepłym i suchym miejscu (i w dodatku ciemnym-jak moja tytułowa szafa), nie zmienia nagle pozycji o 180 stopni i nikt jej nie otwiera przez jakieś 5 lat - to ok.
Mam tylko nadzieję, że powłoki będą trwałe i nie będą się łuszczyć po jakimś czasie.
A może ktoś z Was ma już doświadczenia z takimi farbami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz